Ledowe hula-hoop zawsze było dla mnie swego rodzaju ekstrawagancją i czymś nieosiągalnym – bo nie ma co inwestować, kiedy tyle jeszcze rzeczy do nauczenia przede mną. Bo przy LED ważna jest precyzja ruchu, żeby nie uszkodzić delikatnego układu elektronicznego – tak sobie myślałam. Ale dzięki nagrodzie w konkursie Superhooper, ledowe kółko znalazło się w mojej kolekcji. I… po prostu szał! Niebieskie światło plus fluorescencyjna taśma – plus nie znane mi do tej pory pragnienie, by wyskoczyć na miasto nocą i spróbować sfotografować je w ruchu. Na fali zachwytu nad nowym nabytkiem zaczęłam czytać o ledowych kółkach i technologiach przyszłości (a może już teraźniejszości), które pozwalają naszym obręczom tworzyć niesamowite wizualizacje w ruchu kolorów i kształtów. Zdjęcie główne, które widzicie powyżej (tak samo jak zdjęcie poniżej) pochodzi z kolekcji MooodHoops – aż nie do wiary, że takie cuda można wyczarować poruszając hula-hoop!
Takie rzeczy są trudne do zdobycia w Polsce. Hula-hoop ledowe można znaleźć w sklepach internetowych Happy Hooping (Niemcy), ceny dużego kółka od 120 Euro za sztukę sięgają kwoty 280 Euro; Rainbow Hoops (UK) – od 55 do 100 funtów, a także w podobnej cenie w Flames’n’Games (UK). Można też zamówić sobie własne kółko ledowe made in USA z kolekcji Superhooper.org (moje!) czy wreszcie odjechane Future Hoops z kolekcji Moodhoops (300-500 dolarów) lub Glactic Rainbow z Hoop Emipire (Australia). Można…
Ale z odpowiednią dawką uporu i umiejętności można również zbudować sobie kółko ledowe w domowym warsztacie. Doraźną pomoc znajdziecie w internecie, w postaci tutorialu Makezine.com. Ale skąd bierze się części składowe i jaka jest gwarancja, że się to nie rozłączy po pierwszym zakręceniu? Sama nie spróbowałam… ale dotarłam do konstruktorów, którzy podzielili się ze mną swoją wiedzą o kółkach led. Jowita – Joda, “hooperka” z Poznania podjęła wyzwanie zbudowania własnej obręczy ledowej, używając mlecznobiałej rurki PEX o średnicy 16 mm. Eksperyment się udał, ale jak przyznaje autorka, niezwykle łatwo było o usterki, gdy podczas kręcenia ciągle coś się rozłączało, odrywało, przestawało działać. Po kilku wieczornych występach i sesji zdjęciowej straciła do niego cierpliwość. Zobaczcie kilka zdjęć Jody z jej home-made hoop:
Foto: Jakub Seydak – Nosferat Factory.
Eksperyment kontynuuje Łukasz Pieczykolan z formacji Spin Me. Łukasz tłumaczy, że podstawą do wykonania ledowego hula jest dobrze skonstruowane “zwykłe” hula-hoop. Zaczynamy więc od znalezienia odpowiedniej rurki – i to bodaj najtrudniejsze zadanie, które przerabiał każdy, kto zapragnął kiedyś zrobić sobie własne kółko (ja też). Bo rurka nie może być zbyt miękka ani zbyt sztywna, niezbyt ciężka, musi mieć odpowiednie łączenie, warto dodać antypoślizgową taśmę (kilka przydatnych informacji dotyczących podstaw tworzenia hula-hoop, a wyniesionych z tej rozmowy postaram się umieścić w kolejnym wpisie). W przypadku świecącego kółka dochodzi dodatkowe ograniczenie – wewnętrzna średnica rurki musi mieć minimalnie 20 mm, żeby zmieścić wewnątrz układ, czyli sterownik (kontroluje migotanie diod) i baterie oraz taśmę led, która może, ale nie musi być wewnątrz rurki. “Ostatnie doświadczenia pokazały, że nawet przyklejona na zewnętrznym obwodzie taśma wygląda przyzwoicie, więc traktuję to jako opcję – opowiada Łukasz. – Tym bardziej, że znalezienie przezroczystej rurki naprawdę było problemem”. Jak się okazało, możliwym do przezwyciężenia :) czekamy więc na rezultaty.
Mówi Łukasz: “Układ elektroniczny jest stosunkowo lekki, więc nie ma zbyt dużego problemu z wyważeniem całego sprzętu, ważne tylko żeby baterie były równo rozłożone po obwodzie. Tak naprawdę najprostsze hula można zrobić bez żadnego sterownika, tylko z taśmy, baterii i przełącznika. Nie daje ono wielu różnorodnych opcji świecenia, ale ma to swoją zaletę, bo uniemożliwia wpadnięcie w pułapkę ukrywania się za fajerwerkami świetlnymi zamiast prezentowania porządnego występu”.
O czym jeszcze warto pamiętać przed przystąpieniem do pracy?
“Nie siedzę nad ledami długo, ale robię to dosyć konsekwentnie. Nie jest to trudne, bo schemat działania każdego świecącego sprzętu jest taki sam więc bardzo sprawnie idą eksperymenty. Gdybym miał udzielić jakiejś rady początkującym to byłaby ona prosta – nie poddawać się i nie bać eksperymentów. Najgorzej jest wtedy kiedy za bardzo boimy się, że coś się zepsuje. Zawsze się zepsuje, ale jak się nie zepsuje, to się nie nauczymy. Następnym razem będzie lepiej. Warto podchodzić do sprawy na zasadzie case’ów – czyli jedna rzecz na raz. Nie warto od razu zaśmiecać sobie głowy kwestiami programowania chipów sterujących w momencie kiedy nie mamy pojęcia jak umieścić podstawowy układ w rurce. Budowanie jakiegokolwiek sprzętu i całość majsterkowania w ogóle przypomina trochę grzebanie w niekończącym się stosie różnych materiałów i wybieranie takich, które się nadają. Przydaje się do tego trochę intuicji, ale przede wszystkim wytrwałość. W nagrodę dostajemy naprawdę przyzwoity sprzęt i wiedzę, którą potem możemy wykorzystać w innych dziedzinach życia, plus oszczędności w portfelu. Nie skłamię jeżeli powiem, że mnie na sprzęt, który robię nie byłoby stać”.
Foto wypożyczone z Makezine
Ledowe hula-hoop wciągnęło nie tylko Łukasza. To wciąż pole do popisu dla wielu współczesnych wynalazców (często też kuglarzy), którzy chcą sprawić, żeby wzory animowane w powietrzu były jeszcze bardziej zadziwiające, a obręcz lżejsza, z łatwiejszą do naładowania baterią. Ten pomysł na użycie taśmy led pojawił się na australijskiej platformie crowdfundingowej Pozible rok temu i jego twórcom udało się zgromadzić fundusze na rozkręcenie interesu:
Projekt zakłada wykorzystanie ładowarki do telefonów komórkowych, długość działania baterii do 4 godzin, wizualizacje w 11 różnych trybach, wszystkie oscylujące wokół kolorów tęczy i podobno niespotykaną jak dotąd lekkość kółka :) Za Rainbow Hoop stoi min. Bunny Hoop Star z Hoop Empire, ale chyba jak do tej pory nie udało się jeszcze wprowadzić kółka do obrotu.
Superhooper.org, czyli twórcy i budowniczy mojego nowgo nabytku, produkują LED hoops od 2002 roku i ich recepta na sukces to zminimalizowanie liczby elementów, które potencjalnie mogą się zepsuć – czyli super-prosta konstrukcja.
A żeby kółko jak najdłużej nam służyło, oto kilka wskazówek zapożyczonych od Superhooper:
1. unikamy kręcenia na betonie i wybieramy raczej miękkie podłoża, żeby ewentualne upuszczenie kółka nie spowodowało uszkodzenia elektronicznych części,
2. używamy zwykłych plastikowych kółek do nauki nowych sztuczek i dopiero gdy z danym trickiem czujemy się pewnie, przenosimy go do praktyki z kółkiem ledowym. Wszystko to, by ograniczyć ilość upadków.
3. kółko LED powinno być przechowywane w temperaturze pokojowej, jeśli to możliwe w pozycji leżącej (nie wiszącej). Zmiany temperatury – zbyt zimno lub zbyt gorąco może mieć wpływ na rozszerzanie lub kurczenie się kółka.
4. unikamy kontaktu z wodą. Jeśli nie używamy kółka przez jakiś czas lub jeśli je transportujemy, należy dobrze zabezpieczyć włącznik taśmą, żeby dodatkowo chronić baterie przed wilgocią.
Wszystkim, którzy wraz ze mną dzielnie wytrwali do końca tego wpisu, dziękuję za uwagę! :)
Na koniec filmik ledowy Deanne Love z 2011 roku – kilka podpowiedzi, co można zrobić z kółkiem świecącym w ciemnościach. Miłego!
[responsive_vid]
PS. Znacie fajne video z ledowymi kółkami? Podzielcie się!
Emilka Pieśkiewicz
http://www.youtube.com/watch?v=DNsjJgUvccg
Nie oglądałam tego nigdy, więc nie wiem, czy przydatne, ale pamiętałam, że SaFire stworzyła tutorial o czyszczeniu ledowego hula, więc podrzucam :)
gosia
dzięki! mam jednak nadzieję, że nie będę musiała w najbliższym czasie zrywać swojej pięknej zielonej taśmy z leda – bo gdzie taką drugą dostanę? ;)
HoopFreakz
Wow, superprzydatny artykuł! Na pewno takie zrobię na przestrzeni przyszłych dwóch miesięcy (taką mam bezwładność :)) I wtedy wrzucę tu swoje własne video :)
Dzięki!