Czyli o bardziej i mniej dziwnych czynnościach z wykorzystaniem hula! Sensownych i całkiem bezsensownych :) Ale najpierw słówko o konkursie. Dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się wziąć udział! Uśmiechałam się i zaśmiewałam. Wszystkim Wam – hulahooperom z wyobraźnią – chciałabym rozdać nagrody, ale niestety dysponuję tylko jedną – fajnym składanym kółkiem od HulaFit. I z pewnym zawstydzeniem przyznaję się, że nie potrafię wybrać najzabawniejszej i najkreatywniejszej odpowiedzi… Postanowiłam więc sprawy oddać w ręce losu. I tak oto komisja w składzie: mój syn Wiktor tuż przed udaniem się do krainy snu, wylosowała zwycięzcę spośród zgłoszonych odpowiedzi. Tamtadam! Posiadaczem nowiutkiego polypro HulaFit staje się Agnieszka Funia! Gratulacje! Mail już do Ciebie pędzi, a ja mam nadzieję, że kółko będzie się dobrze sprawowało :)
A teraz podsumowanie!
Najbardziej absurdalne – i najdziwniejsze – czynności z hula-hoop to – Waszym zdaniem:
- składanie namiotu na odległość
- rozkładanie grilla (“przyjemne z pożytecznym na świeżym powietrzu” by Mila)
- nalewanie herbaty i jej picie (najlepiej przez słomkę)
- sięganie po dzwoniący telefon położony na niskim stoliku
- różnorakie eksperymenty na zwierzętach :)
- odganianie psa
- tresowanie papużki by przefrunęła przez otwór w hula? otóż tak!
- wyprowadzanie psa na spacer
- przeprowadzenie eksperymentu na kocie, o roboczej hipotezie – “Zgodnie z wiedzą rozpowszechnioną w Internecie koty obawiają się otoczenia przez zamknięte figury geometryczne?”. Wybaczcie moją ignorancję, ale o eksperymencie tym nie miałam pojęcia! a widać, że wśród hulahooperek i ich kotów jest całkiem rozpowszechniony :) szczególne gratulacje dla Barbary, która w pewnym sensie jest również zwyciężczynią – bo udało jej się zwabić kota do środka hula ;)
- ganianie się po mieście, wrzeszczenie wniebogłosy i nieskładne machanie kończynami we wszystkie strony :)
- używanie w charakterze rewelacyjnej suszarki na pranie czyli student da radę!
- zatańczyć na poziomie osadnictwa z przełomu XIII i XIV wieku czyli hula-hoop w odmętach wieków średnich! (wielkie wow!)
- mieszkanie z hula w jednym pokoju i nieużywanie go (to nie tylko dziwne! to jedno z największych znanych wykroczeń przeciwko hula-hoop!)
- kręcenie na dredzie :)
- kręcenie w fontannie
- kręcenie na uchu
- podtrzymywanie krzaków na działkach
- robienie makijażu
- jazda na nartach
- pałaszowanie hula jako pączka z dziurką
- stosowanie hula jako basenu lub… frisbee :)
- jazda na rowerze z 3 przewieszonymi kółkami (minimum!)
- latarka, jeśli hula jest ledowe
- gotowanie
- stelaż pod namiot dla dzieci,
- haftowanie kartek urodzinowych a dla miłośników robótek hand-made także robienie dywaników na obręczy
- po prostu bycie hulaprzyjacielem… “Bo przecież hula nie pyta – hula rozumie!”
- witanie w drzwiach narzeczonego metodą “isolation”
- wybijanie domowej kolekcji aniołków
- łapanie autostopa i wędrówki po górach
- żeglowanie
- wykorzystywanie hula hoop przy grupowych skokach ze spadochronu lub w tunelu aerodynamicznym do akrobacji i przelatywania w środku. Lub skacząc na trampolinie :)
- wykorzystanie hula hoop do robienia wielkich baniek mydlanych
- rysowanie kółek (kiedy cyrkiel nie wyrabia) :)
- jako element karnawałowego przebrania za Saturna :)
- jako ozdoby choinkowe
- rozbieranie się i ubieranie
- mycie zębów
- czy wreszcie “kręcenie na talii połączone z żonglerką maczugami, w przebraniu renifera, i jednoczesne jedzenie rzodkiewki. Oczywiście mając na sobie łyżwy” (Just Karp)
I jeszcze kilka zastosowań znalezionych w odmętach internetu :)
Na zdjęciu na samej górze – kilka fotek wypożyczonych od Hooping.org – czyli dowód na to, że z hula-hoop można:
- kręcić w tandemie (Rachel Viola i Hoopalicious / fot. Van Doan Photography)
- grać na gitarze w przebraniu kosmonauty (Near Infinity Astronaut / fot. Taryn Wattles PhotoEvents)
- zatopić się w lekturze na świeżym powietrzu (Valeria Parker / fot. Joelea McDonnald)
A oprócz tego…
To już oczywista oczywistość, ale można zagrać na akordeonie. Anna Ellen się w tym specjalizuje i muszę powiedzieć, że jest w tej czynności totalnie urocza!
Ale czy wiedzieliście, że można też na ukulele?! I to z zespołem? Śpiewając?
https://www.youtube.com/watch?v=s4fSdTWl_kQ
Ukłony dla Emmy Kenny i Ukulele Hoop Group. Prawdopodobnie jedynej na świecie :)
Można malować stopami i innymi częściami ciała…
Wystąpiła i wypisz-wymalowała Soolah Hoops.
Pływać można.
A jeśli jest się Spiral, to można jednocześnie tańczyć i wyglądać pięknie mimo mokrych włosów ;)
Można też po prostu sprzątać :)
A ja?
Jaka jest moja absurdalna czynność z hula-hoop?
Pierwsze skojarzenie miałam również muzyczne. Chociaż jak się okazało, nie byłam w tym pomyśle specjalnie oryginalna… ale eksperyment wypadł pomyślnie. To jest możliwe! Zabrakło mi czasu, żeby wdziać jakieś absurdalne przebranie i wrotki. Właściwie to dobrze, że pominęłam wrotki, bo nie umiem na nich jeździć… Mogę jednak zagrać na gitarze :)
Jeszcze bardziej absurdalne jest rozwijanie cyrkowych umiejętności niemowląt, przy jednoczesnym wzmacnianiu mięśni ramion własnych (ok 10 kg obciążenia) – zabawa i przygoda w jednym. Kiedy syn trochę się wprawi, to dostanie mini-kółko do kręcenia na nodze. Dodatkowym bonusem jest aspekt rozrywkowy – niemowlę obserwuje ruchy hula, to prawie jak TV. Typowy macierzyński multitasking :)
Okazało się, że ten mój multitasking to mały pikuś jednak. Cytuję moją imienniczkę Gosię:
Kobieta z trójką dzieci – mama wielozadaniowa kręcąca hula-hoop, by zgubić kilogramy, które codziennie rano pojawiają się po troszeczku (tu 100 gram czekolady, tu cukiereczek, pralinka i ciastko do kawy), pomalutku, niezauważalnie… Kręci biodrami, pracując przy komputerze, z dwulatką na głowie (na tzw. konika), niemowlęciem u piersi i starszakiem zadającym milion pytań na minutę i proszącym o kolejną rozgrywkę w Carcassone! Kręci, jednocześnie tańcząc w pokoju między rozrzuconym klockami (auć!) i grzechotkami, odnosząc brudne naczynia do zmywarki. Kręci, idąc z dzieciarnią na spacer. Kręci, rozmawiając przez telefon (z niemowlęciem nieustannie przy piersi). Nie ma absurdalnych czynności dla MAMY. Mama robi wszystko na raz. Nawet jeśli – przy okazji – musi kręcić hula-hoop (kwestia wprawy – o jedną czynność więcej)… Mama – czyli ja – miała kiedyś fajowskie różowe kółko, ale… zginęło podczas przeprowadzki. A szkoda, bo z drugą mamą (sąsiadką), chętnie by pokręciła przed klatką (z dzieciakami u boku, rzecz jasna!)… :)
Mama Wiktora odpowiada: Pani Gosiu, nagród nie wystarczyło, ale do kręcenia przed klatką chętnie pożyczę któreś ze swoich kółek :)
Dziękuję za uwagę i polecam się do współpracy przy organizacji kolejnych hula-hoopowych konkursów :)
Gosia
Gratulacje dla zwyciężczyni! Jak już się wczytałam w bloga – mamy wspólną znajomą :) chętnie więc zobaczę, jak hulacie przed moją klatką :)
gosia
Ciekawa jestem, kto to taki! Ale to tak nie działa. “Hula-my”. Wszystkie :) i dzieciarnia też może :)
Gosia
Moja sąsiadka kochana – mama Róży :)
Barbara
Gratulacje) i powodzenia w eksperymentach, niech kółko spodoba się kotu^^