Od dawna przymierzałam się do otaśmowania hula-hoop. Myślałam o tym bardzo poważnie od momentu, kiedy kupiłam sobie polskie polypro, z którym niezbyt wygodnie mi się ćwiczy, więc od początku naszej znajomości kurzyło się w kącie. Pomyślałam sobie, że mogłabym chociaż ozdobić mleczną rurkę, żeby mieć coś ekstra na szczególne okazje. Na przeszkodzie stawał zawsze brak wymarzonych taśm bądź też ceny wymarzonych taśm w sklepach internetowych za granicą… Co prawda wcale nie tak trudno znaleźć taśmę Gaffer – tę materiałową, niepoślizgową, która ładnie trzyma się ciała. Jest dostępna w sklepach internetowych, takich z taśmami oraz sprzętem dla dźwiękowców. Ale ja bardzo chciałam dodać coś blink-blink i z tymi już był problem. Przełom nastąpił dzięki pewnej Hoopspiracji :). Znalazłam taśmy błyszczące, zamówiłam, przyszły i zabrałam się za oklejanie!
Po kolei zatem :)
Zdecydowałam się na taśmę MERINO S (srebrną) ze sklepu Merino Sport. Może was odstraszyć formularz zamówienia – nie taki, do jakiego przywykliśmy w XXI wieku. Dlatego najpierw kontrolnie wysłałam maila. Dostałam konkretną i wyczerpującą odpowiedź na temat szczegółów taśmy (moja ma 35 metrów długości, a już taśma 11-metrowa wystarczy na dokładne oklejenie obręczy o średnicy 75 cm). Za przesyłkę zapłaciłam 5 zł.
Następnie wybrałam sobie fluorosencyjną różową taśmę Gaffa ze sklepu Pateam. Tam było najkorzystniej ze względu na długość taśmy i koszt wysyłki (ekonomiczny: 6,50 pln).
Z obu zakupów jestem zadowolona, towar otrzymałam szybko, bez problemów. Zakupy internetowe mają jednak swoją słabą stronę… czasem nawet wtedy, kiedy ma się wszystkie techniczne detale wypisane czarno na białym, można sobie wyobrazić przedmiot zamówienia w nieco innej skali i przeżyć małe zaskoczenie kiedy listonosz przychodzi z przesyłką. Co mi się przytrafiło tym razem. Bo nie wiedzieć czemu, sądziłam, że srebrna taśma będzie szersza od tkaninowej. Tymczasem…
Taśma błyszcząca nie dość, że cieńsza, to zaczynałam mieć wątpliwości, czy 35 m (czy na pewno aż tyle?) wystarczy do oklejenia mojego kółka. Zaufałam jednak sprzedawcy, i słusznie. Ta taśma jest znacznie cieńsza niż wygląda, więc jest jej naprawdę dużo. I dobrze się trzyma obręczy. Chciałam uzyskać efekt podobnej grubości obu kolorów, więc postanowiłam położyć na kółko dwie warstwy srebrnej i jedną różowej.
Następnie zabrałam się za oglądanie tutoriali z “taśmowania” hula-hoopów na YouTube. Jest ich bardzo dużo i zwykle są za długie :) Na swoje potrzeby przeszkoliłam się u Hooping by Sarah, skorzystałam również z kilku wskazówek z tego tutorialu po niemiecku (nie żebym zrozumiała w 100% ale wszystko doskonale widać :)) Szczególnie spodobała mi się wskazówka, żeby użyć małych kawałków wybranych taśm w charakterze znacznika szerokości. No i zabrałam się do pracy.
Oto moje sprawozdanie (nie traktowałabym go jak tutorialu, ponieważ nie jestem ekspertem w tym temacie. Na pewno więcej do powiedzenia miałaby Joda i inne osoby zajmujące się robieniem hula-hoop na szeroką skalę!).
1. Upewniłam się, że w promieniu 1,5 metra nie ma żadnego małego psa pragnącego ukraść moje nowe taśmy oraz poobgryzać moją starą obręcz.
2. Przed położeniem pierwszej warstwy srebrnej taśmy, przygotowałam sobie “znacznik” szerokości dwóch kolejnych warstw – srebrnej i różowej, żeby mieć pewność, że puste miejsce, które pozostawię na kółku, uda mi się wypełnić kolejnymi warstwami i nie pozostaną mi białe miejsca. Przyznam się w tym miejscu, że z natury jestem niedokładna. Tym razem bardzo się starałam, by odległości na tworzącej się spirali były jednakowe, w tym celu nawet kilka razy odklejałam i przyklejałam ponownie pierwszą taśmę (na szczęście taśma Merino nie traci przylepności po kilku zdarciach), w końcu jednak dałam za wygraną i pozostawiłam sobie margines dopuszczalnego błędu :)
Te dwa luźne kawałki taśmy pokazują, ile miejsca będę potrzebowała później na położenie kolejnych 2 warstw (oczywiście uwzględniając zakładki).
Efekt po pierwszym klejeniu był taki:
3. W tym miejscu obcięłam srebrną taśmę i kolejną warstwę zaczęłam przyklejać od początku, na krawędzi tej pierwszej. I tym razem sprawdzałam z fragmentem różowej taśmy, czy jej szerokość będzie wystarczająca do pokrycia pustego miejsca.
Po nałożeniu drugiej warstwy srebrnej taśmy efekt był taki:
4. Ostatnia warstwa czyli taśma gaffa / gaffer. Wydaje mi się, że najlepiej nałożyć ją na końcu, bo jest mocniejsza i grubsza od taśm ozdobnych. Jak się okazało, trzeba uważać, żeby krawędzie taśmy nie skleiły się ze sobą :) bo są wtedy nie do rozklejenia.
5. Tak oto udało mi się trafić w odpowiednie miejsca i nawet taśma gaffer zatoczyła pełen okrąg – początek połączył się z końcem dosyć niepostrzeżenie! Co ważne, taśm zostało sporo, powinno wystarczyć na oklejenie jeszcze jednego kółka podobnej wielkości.
6. Na koniec moment najprzyjemniejszy: testowanie!
Podsumowując:
Szkoda, że taśmy są drogie i nie mamy w Polsce dużego wyboru. Zdecydowałam się na dwa kolory (choć wolałabym więcej!), żeby szaleństwo finansowe ograniczyć do minimum, ale koszt obu taśm i tak porównywalny jest do ceny średniej klasy kółka… Ale warto było spróbować swoich sił i stworzyć własne zdobienia do hula. Może niezbyt oryginalne, ale wyszło pięknie, a bawiłam się świetnie :)
PS. Ten mały pomagier i mistrz drugiego planu to psiak Ronin, który zamieszkał w moim domu i z tego powodu może być częstym gościem na blogu.
KasiaKulbowska
Super Gosia! Wygląda profesjonalnie, a z gafferem będzie też super przyczepna!
gosia
Dzięki Kasia, to dzięki Twojej Hoopspiracji zaczęłam kleić :) i wyszło bardzo ładnie, jest przyczepnie, tylko że z taśmami kółko zrobiło się jeszcze cięższe. A ja się przyzwyczaiłam do lekkich kółek, więc na codzień zostawię sobie swoje polyprosy, a to specjalne srebrno-różowe będzie na specjalne okazje i wielkie wyjścia :)