Prowadzenie blogu i wychodzenie z domu z hula hoop to moje wypróbowane sposoby na znalezienie nowych hulających znajomych. W Trójmieście, w Polsce i na świecie. Hulaczy poznaje się przede wszystkim wirtualnie, bo tak już ten świat zorganizowany, ale czasem też osobiście. Nie liczę ich w setkach tysięcy, ani nawet dziesiątkach, ale wciąż ich, jednego za drugim, przybywa i to jest wspaniałe! Dziękuję ci, moje hula hop! Niedawno przez internet poznałam hula-hoperkę ze Szczecina, która zainspirowała mnie do napisania o tym, jak fajnie jest hulać w towarzystwie. Pozdrowienia dla Pauliny! Zaczęłam zastanawiać się nad tym, gdzie znaleźć hulające towarzystwo, jeśli ćwiczy się w pojedynkę w mieście, lub – nie daj Boże – miasteczku czy wsi. Najłatwiej jest zacząć zataczając pierwsze koła z przyjaciółką. Ja tak miałam i bardzo sobie ten sposób chwalę – wzajemna motywacja, wymiana sztuczek i dzielenie pierwszych wzlotów i upadków to było niewątpliwie TO, co sprawiło, że dzisiaj jestem tu, gdzie jestem. Ale może się zdarzyć, że przyjaciółka ma inne zainteresowania. I wtedy po pierwsze: nie należy się poddawać. Po drugie: podjąć odpowiednie działania!
Oto kilka sposobów:
1. Internet czyli globalna wioska. Tam zwykle zaczynamy poszukiwania. W internecie jest bowiem wszystko, nawet nowi hulający znajomi. Chociaż jest ich jak na lekarstwo, bo hula hoop w Polsce jest wciąż niszowe, a wszechwiedząca wyszukiwarka Google raczej przeszkadza, niż pomaga w poszukiwaniach. Prowadzi na manowce, na przykład do takich sobie sklepów internetowych. Trzeba mieć dużo cierpliwości, żeby dotrzeć do interesujących nas informacji.
Znam dwa bardzo dobre adresy, pod którymi warto zacząć szukać hulaczy w swojej okolicy – pierwszy to forum Kuglarstwo.pl, bardzo życzliwe miłośnikom hulania, a drugi to grupa Polish Hoopers na globalnym forum Hoopcity.ca. W obu wypadkach należy się zarejestrować (jeśli jeszcze tego nie zrobiliście), posiadając własne konto można już słać ogłoszenia i dyskutować. Hoopcity powstało w Kanadzie, skupia hula-hoperów z całego świata. Co oczywiście nie oznacza, że wszyscy polscy hulacze tam się pokazują, ale kilka osób się znajdzie. Znacie inne fora dla hulaczy? Piszcie :)
2. Można też przewertować Facebooka. Tu także znajdziecie pożyteczne adresy, polecam zwłaszcza mieszkańcom Warszawy, Krakowa, Poznania, no i Trójmiasta. Dobrą metodą jest założenie własnego profilu lub grupy. Dotarcie do docelowej grupy odbiorców będzie wymagało jednak pracochłonnej promocji, najlepiej z wykorzystaniem wszystkich opisanych tu metod.
Teraz sposoby bardziej staroświeckie:
3. Spacery po mieście z hula hoop. Ćwiczenia w parku. Jeśli tą samą ścieżką będzie akurat przechodził jakiś hooper, na pewno się ujawni! Dobrze mieć na tę okoliczność dodatkowe hula hoop, żeby wspólne hulanie rozpocząć natychmiast po nawiązaniu kontaktu :)
4. Wkręcenie koleżanek. Zaczynamy od tego, że nawijamy bez końca, jak świetną rozrywką jest hula hoop, napomykając przypadkiem o możliwości spalenia milionów kalorii. Albo całkiem przypadkiem podsuwamy ofiarom hula hoopowy filmik ;) Albo przynosimy kółko do pracy przed treningiem. I tak dalej. Z koleżankami jest tak, że część z nich szybko się zniechęci, ale znajdą się takie, które bardzo polubią kręcenie. A może próbujecie też wkręcać kolegów? :)
5. Podróżowanie na zloty i warsztaty. Kosztowna metoda, zwłaszcza że w hula hopowym świecie najwięcej dzieje się wydarzeń zagranicznych – wszystkie one jednak sprzyjają “networkingowaniu”. Tutaj, przyznaję, nie jestem wystarczająco ruchliwa. Za dużo mam roboty…
To wszystko, co przyszło mi do głowy wczorajszego wieczoru. Kto da więcej? Jakie metody Wy sprawdziliście i polecacie?
PS. A kiedy wszystko zawiedzie, należy się nie przejmować i ćwiczyć samemu. Z muzyką na uszach i w ulubionym parku. Jeśli nawet nie przyciągniemy (albo: nie od razu przyciągniemy) prawdziwych hulaczy z najbliższej okolicy, to najpewniej dotrzyma nam towarzystwa przypadkowa matka z pięciolatkiem na spacerze :) Z nimi też niesamowicie się hula!
Te piękne zdjęcia zrobiła dla nas Sabina przy wsparciu Maćka i Grupy Obiektywni. Dzięki, kochani!
Paulina Romanowicz
Miło mi było być inspiracją ;) Pozdrawiam również!