W zeszłym tygodniu było o szkoleniach online, a dzisiaj pozwolę sobie rozwinąć temat i napisać trochę więcej o hula-biznesie, korzystając z tego, że na moje pytania odpowiada Kasia Kulbowska – prawdopodobnie pierwsza w Polsce hulająca business woman :) A mówiąc bardziej oficjalnie: przedsiębiorca u progu rozpoczęcia własnej działalności jako instruktorka hoop dance. Oby tak dalej, oby nas więcej!
Swoją przygodę z hula-hoop Kasia rozpoczęła… na australijskiej plaży. “Moja koleżanka Jeni pokazała mi swoje obręcze i od razu zakochałam się w tym rytmicznym, relaksującym i wzbudzającym entuzjazm ruchu kółka na mojej talii. Jeni chodziła na lekcje hulania do Bunny Hoop Star, więc bez wahania zapisałam się na jej kurs dla początkujących i tak oto w 2009 zaczęłam uczyć się hoop dance” – wspomina.
Trzy kolejne kursy z Bunny ukształtowały Kasię jako tancerkę hula-hoop. Na jednej z lekcji poznała Deanne Love. “Od razu wszystkie zwróciłyśmy uwagę na płynne ruchy Deanne i na jej zaangażowanie. Co więcej, była super miła i bardzo ambitna” – opowiada Kasia. Pani Love kończyła właśnie swój kurs, by wyjechać do Tokio i tam uczyć hula-hoop.
Niedługo później Kasia wyjechała z Sydney do Lublina, sprzedała swoje kółka i na rok zapomniała o hula-hoop.
“W 2012 hula-hoop przypomniało mi o sobie dzięki EJC i Sztukmistrzom. Kupiłam wówczas pierwsze kółko na Polskiej ziemi i wkrótce potem zaprosiłam moje koleżanki do wspólnego hulania. Wynajęłyśmy salę w Samochodówce i zamieniłam się w panią profesor”.
Z wykształcenia jest nauczycielką niemieckiego, więc jak sama mówi, nauczanie ma we krwi. Przez pierwsze miesiące hula-hoop uczyła za darmo, a grupa poszerzała się o coraz to nowe – już nie znajome – osoby. Od 2013 roku zaczęła prowadzić regularne zajęcia hoop dance w Chatce Żaka w Lublinie. Coś trzeba było zrobić więcej z tą pasją, radością, ekspresją, kreatywnym ruchem i miłością do hula-hoop. Tak zrodził się pomysł na Hulanie.com, połączenie przyjemnego z pożytecznym, sposobu na życie, niezależność i pracę z przyjemnością.
Fot. Dorota Gruszka
Wyzwaniem, które przed sobą postawiła było rozpoczęcie własnej działalności i edukacja z hula-hoop na szerszą skalę. Żeby się w pełni przygotować do tego zadania, Kasia zapisała się na kurs na instruktora w HoopLovers (jeśli jeszcze nie czytaliście, to przeczytajcie o tym w poprzednim wpisie) i po jego ukończeniu została dyplomowanym Hoop Love Coach!
Wcześniej jednak postanowiła ubiegać się o dofinansowanie na działalność gospodarczą oferowane przez Urząd Pracy. Wniosek, biznes plan, administracja, papiery – okazało się, że nie taki diabeł straszny. Hulanie dostało dofinansowanie! “Pan z komisji powiedział, że próbował kręcić, ale nigdy mu nie wychodziło. Na co odpowiedziałam, że to na pewno wina kółka i zaprosiłam go na zajęcia” – opowiada Kasia. To doświadczenie Kasia wspomina jako bardzo pozytywne i przekonuje, że warto próbować rozkręcić coś swojego, zwłaszcza gdy jest to coś, co się naprawdę kocha.
Wraz w podpisaniem umowy, na konto Kasi wpłynęły środki finansowe, przyszedł więc upragniony czas zakupów. Podstawowy sprzęt hula-hooperki: komputer i aparat z funkcją video, strona internetowa i oczywiście ponad 50 hula-hoopów! (w tym momencie wszystkie zieleniejemy z zazdrości). Profesjonalne kółka dla dzieci i dorosłych, polypro, hula ogniowe. Niektóre z nich przyjadą aż z Hawajów.
Kolejne wyzwania na drodze hulahoopowej przedsiębior…czyni? to znaleźć księgową i nauczyć się orientacji w świecie biznesu, rachunkowości, podatków. “Ostatnio odkryłam,że marketing potrafi być fascynujący! – przyznaje Kasia na swoim Facebooku. – Właściwie uwielbiam uczyć się o promocji własnych pomysłów, o tym jak najlepiej je przedstawić, aby były przydatne dla innych i aby dotarły do jak największej ilości osób. Czy to, co chcę robić, pomaga innym, czy będzie miało pozytywny wpływ na ich życie, czy doda im energii i radości? Jestem zaskoczona, jak bardzo może być inspirujący, jeśli tylko używamy go z szacunkiem dla innych”.
Co oznacza dla niej działanie, które teraz nazywa się działalnością?
Fot. Bartek Żurawski
“Czuję się bardzo zainspirowana. Moim marzeniem jest uczynić Lublin hula-hoopową stolicą Polski ;) Poza tym prowadząc zajęcia widzę jak bardzo hula-hoop może pomóc kobietom otworzyć się na lubienie i poznawanie własnego ciała. Jesteśmy w Polsce dosyć nieśmiałe i często zablokowane w obszarach naszych brzuchów i bioder, wstydzimy się ich. Hula-hoop przełamuje te bariery. W naturalny sposób pozwala na bawienie się ciałem, na lubienie go takim jakim jest i na wyrażanie siebie poprzez ruch”.
Z całych sił trzymam kciuki za powodzenie hula-biznesu i chcę wspierać takie inicjatywy! Kobiece, promujące to, co mnie kręci, inspirujące, wyzwalające pokłady energii.
Mówi Kasia: “Chciałabym przenieść hula hoop na ulice, do szkół i rozkręcić je we wszystkich rodzinach:) Chciałabym wynieść je z cyrkowego kręgu do kręgu mainstream. Chciałabym rozruszać nasze społeczeństwo, rozbawić je i uzdrowić z marazmu. Hula hoop pobudza do życia i poprzez zabawę przypomina nam o tym, że życie może być wesołe i zakręcone. Jeśli tylko chcemy :)”
Na koniec dodam jeszcze, że całkiem niedawno Kasia wzięła ślub, na którym oczywiście nie zabrakło hula-hoopów! A wszystkie hulahooperki uwielbiają klimatyczne śluby, ja również! Zatem:
Fot. Piotr Jaruga
Radości, ruchu, szczęścia!
Linki:
kanał Youtube Kasi Kulbowskiej
Autorem zdjęć jest Tomasz Kulbowski (jeśli nie opisano inaczej) :)
Leave a Reply