Wpis będzie odrobinę spóźniony, ale wierzę, że wszyscy zrozumieją i wybaczą. Dziewczyny, w tym miejscu chciałabym Wam baaardzo podziękować za weekendowy hulahoopowy zjazd, od 10 do 12 stycznia 2014 w Pruszczu Gdańskim! Naszej pięknie roztańczonej instruktorce Emilce i trzem wspaniałym dziewczynom z kółkami: Marcie, Oli i Zosi. Cieszę się, że mogłam z Wami ćwiczyć, tańczyć, próbować nowych ruchów. Świetnie się przy tym bawiłam. Mam nadzieję, że uda nam się ponownie spotkać w jeszcze większym gronie i doskonalić warsztat! Dla tych, którzy nie mogli dojechać, bo złe siły zatrzymały ich w domu, i dla tych Was, które pragną przypomnieć sobie pewien weekend – krótka relacja z Pierwszego Hulahoopowego Zjazdu 2014. Było to tak…
Dzień pierwszy był dniem rozgrzewki. Wolny trening, na który sama nie dałam rady przyjechać, ale jak wieść niesie, było super :)
Dzień drugi to warsztaty Emilki Pieśkiewicz, część pierwsza. Najpierw rozgrzewka na rozruszanie naszych mięśni. W tej części warsztatów oswajałyśmy się z kilkoma wybranymi krokami tanecznymi – zaczerpniętymi min. z dancehallu i samby (i tańca brzucha chyba też). Później łączyłyśmy ruchy ciała w tańcu z hula-hoop. Często zwykłe kręcenie hula wokół talii okazywało się nie lada wyzwaniem, kiedy trzeba było jednocześnie poruszyć nogami i klatką piersiową, podskoczyć czy zmienić kierunek ruchu całego ciała.
Trening obrotów wokół własnej osi też jest według mnie ważnym elementem hoop dance. Uwielbiam hooperki, które w swoich występach potrafią w nieskończoność kręcić się w koło i wcale nie wyglądają, jakby kręciło im się w głowie. Wiele z elementów naszych warsztatów zamierzam więc na stałe włączyć do własnego treningu. Tego dnia nie zabrakło też improwizacji i nauki sztuczek, co się rozumie samo przez się, bo gdy w tym samym miejscu i czasie spotyka się więcej niż jeden/jedna hulahooper(ka), natychmiast padają pytania: “Jak się tego nauczyłaś?” i wykrzyknienia: “Pokaż to jeszcze raz!”. A co dopiero, gdy na jednej sali jest takich pięć :) Nieodzowny element każdego hulanego spotkania. Równie istotny!
Dzień trzeci: warsztaty Emilki, część druga. Po bardzo rozgrzewającej rozgrzewce Emilka przystąpiła do nauczania nas choreografii, którą wcześniej przygotowała do piosenki Chelo “Cha Cha”. Jak na tancerkę przystało, Emilka potraktowała temat bardzo kreatywnie, wyszła od sekwencji kroków, by dopiero później zadać sobie pytanie: gdzie mogę dodać hula-hoop? I od razu znalazła dla niego mnóstwo zastosowań :) Z założenia w naszej choreografii znalazły się tylko proste (acz efektowne) tricki z obręczą, ale tańczone w tempie, wykorzystując przestrzeń i rytm okazały się bardzo wymagające. Pierwsze kroki do zsynchronizowanej choreografii zostały poczynione, podstawa układu zbudowana, teraz należałoby ćwiczyć i ćwiczyć do potęgi. Filmików dzisiaj nie będzie, bo choreograficzna niespodzianka wymaga jeszcze kilku (-dziesięciu?) szlifów, żeby zaistnieć online w pełnym blasku!
Zjazd w Trójmieście zakończył się tanecznie i radośnie, rozbudził wiele nowych pomysłów i dostarczył inspiracji – myślę, że nie tylko mi.
Do zobaczenia na kolejnych hulahoopowych spotkaniach :)
Multihoop – stadium I, II i III prezentują Emilka, Zosia i Kłapo. Foto moje :)
Emilka Pieśkiewicz
O nieee, zrobiłam banana na zdjęciu! :P Dziękuję za ciepłe słowa i super zjazd! <3
gosia
Super zdjęcie i super zjazd :) jak ktoś mi da więcej fotek to zrobimy aktualizację :)
Emilka Pieśkiewicz
Hihi i tak uważam, że zdjęcie Kłapo jest najlepsze: “a co to, to takie pod stopą?”